Gdybym był krzakiem świeżych, najczerwieńszych róż…

Gdybym był krzakiem świeżych, najczerwieńszych róż,

(A umieją one świeże być! Czerwone!)

Ty – oczy tylko (tak jak umiesz) zmruż,

A na ten rozkaz twój – spłonę. 

 

I choćby szary, martwy, stał się ze mnie proch,

I beznadziejna gruda z mogilnego dołu,

Ty – znowu przyćmij tym zmrużeniem wzrok,

A róże trysną z popiołu.