Nieznane drzewo

Gdzie jesteś, drzewo mocne i dumne, 

Rozgałęzione, liściami szumne, 

Węzłem korzeni zarosłe w ziemi, 

Drzewo, z którego będę miał trumnę? 

  

Muszę cię poznać, w korę zastukać, 

Po lasach wołać, po borach hukać: 

Gdzieżeś, tajemne drzewo trumienne? 

Twój narzeczony przyszedł cię szukać! 

  

Błądzi strapiony po całym borze, 

Drzewa swojego znaleźć nie może, 

Zaszum mi, zaszum na wieczność naszą, 

Zanim się z tobą do snu ułożę. 

  

Trzeba się przecież umówić wprzódy 

Na owe ciężkie, śmiertelne trudy, 

Gdy nam sądzono po nieskończoność 

Zmieniać się w popiół, w bezpłodne grudy. 

  

Może na tratwach po sinej fali 

Przypłyniesz do mnie z ogromnej dali, 

I wstyd nam będzie wieczny sąsiedzie, 

Żeśmy do śmierci się nie poznali!… 

  

A może rośniesz przed moim domem, 

Co dzień witane a nieznajome, 

I ktoś ci może wyrzezał w korze 

Małe litery, serce wiadome? 

  

Długo, serdecznie gadałbym z tobą, 

Wzruszyłbym wierszem, wymógł żałobą, 

Żebyś rozparło tę ziemię czarną 

I znów zakwitło, na dziwo grobom. 

  

Żebyś mnie w siebie jakoś wszczepiło, 

Wydarło z ziemi ukrytą siłą! 

Coś może złączy nerw jakiś z kłączem 

I zadrzewimy się nad mogiłą! 

  

Może ogromnym westchnieniem z łona 

W górę nas wzniesie ziemia zielona, 

Ziemia jedyna, ziemia rodzima, 

Tym grobem w samo serce zraniona.