Rozwiązują się nagle i lekko…

Rozwiązują się nagle i lekko,

Opadają, jak płatki kwiatów,

Groźnie supły zamówione przez piekło

U najgorszych supłomanów-wariatów. 

 

Pętle słów kołtuniastych plątali,

Fanatycznie, na amen skręcone,

I na mokro zaciskali ze snami

W guzy, w gruzła, w garbate miliony. 

 

I przez gardło sękatym powrozem,

I przez oczy – warkoczami czarownic…

Młode pędy tylu naszych wiosen

Uwikłali w szatańskiej sznurowni!