Zdarzyło mi się to pierwszy raz…

Zdarzyło mi się to pierwszy raz –

Na palcach chodzić po ogrodzie. 

Z tętniącym sercem, z latarką z gwiazd,

Skradałem się jak złodziej. 

 

Godzinę dobrą, a może i dwie,

Siedziałem przedtem zdumiony,

Że taki w nim upór! I kogo on zwie?

I czemu tak kwili? I kto on, i gdzie,

Ten głupi ptak uprzykrzony? 

 

Godzinę, półtorej, zanudzał na śmierć

Upartym, króciutkim wyćwierkiem,

Bez przerwy, co chwila, co pół i co ćwierć.