Zupełnie nieznajomej, raz widzianej

…I podejde na ulicy.

I coś powiem, jak to zwykle…

Ach, to będzie wyglądało

Tak banalnie i tak nikle!

 

Powiesz pewno : “Proszę odejść!

To bezczelność z strony pana” …

Ach, i coż na takie dictum

Ja odpowiem ci kochana?

 

Ale w końcu się przedstawię

(i pozwolisz, naturalnie!)

Iznów powiem coś, co będzie

Brzmiało głupio i banalnie

 

Później może się okazać,

Żem omylił się troszenkę,

Może przecież tak się zdarzyć,

Że przeceni się panienkę.

 

Może jesteś (nie daj Boże!)

Litwoczynką lub husytką,

Ale to by z twojej strony

Było brzydko, strasznie brzydko!

 

Może jednak jesteś cudną,

Co w mych oczach miłość zgadnie,

Ukochaną, smętną, słodką…

– Ach, jak to by było ładnie!

 

No i zacznie się rozmowa,

Słowa coraz bardziej szczersze,

Wreszcie powiem, patrząc w oczy:

-“A czy Pani lubi wiersze?”

 

Strasznie tedy ciekaw jestem,

Co odpowiesz mi , gdy spytam…

Albo : “Wiersze – to me życie”

Albo : “Wierszy… to nie czytam”.

 

I bezstronnym będąc całkiem,

Powiem na to obojętnie:

“Ja tak samo proszę Pani”

I…na niebo spojrzę smętnie.

 

A nazajutrz przyślę kwiaty

Z kartką: “Tobie ukochana”,

Wnet domyślisz się, od kogo,

Później spytasz : “To od Pana?”

 

Ja zaś będę pogwizdywał

Scherzo-bemol przenajsmętniej,

Powiem: “może”… i umilknę,

I znów spojrzę (lecz namiętniej)…

 

Potem”może do cukierni?”

Potem “(może) na kolację?”

Bedą “achy” i wahania,

Wreszcie przyznasz, że mam rację.

 

Przy kolacji, jak wiadomo,

Trwałe się zawiera pakta,

Pocałuję (daję słowo!)

Trudno. Alea est iacta.

 

Zarumienisz się banalnie

I banalnie spuścisz oczy,

Gdy twą kibić gibkobrzozą

Drżące ramię me otoczy.

 

Jak na pierwszy raz – to dosyć

Cmoknę w rączkę na podziękę.

Będziesz mi już “Ty” mówiła

I będziemy szli pod rękę.

 

Odprowadzę cię do domu,

Milczeć będzie się po drodze.

Będziesz na mnie spoglądała

W niewysłownej, słodkiej trwodze.

 

Później…kilka słów zwyczajnych,

Później znowu scena niema.

“A czy mieszkasz sama?”…Rzekniesz:

“Nie , u cioci…Lecz jej nie ma”.

 

Moja cudna moja słodka!

Śnie serdecznej mej tęsknicy!

 

Żeby jasne gromy biły!!!

Muszę podejść na ulicy!!