Żydek

Śpiewa na podwórku, tuląc się w łachmany,

Mały, biedny chłopiec, Żydek obłąkany.

 

Ludzie go wygnali, Bóg pomieszał głowę, 

Wieki i wygnanie pomieszały mowę.

 

Drapie się i tańczy, płacze i zawodzi 

O tym, że się zgubił, że po prośbie chodzi.

 

Pan z pierwszego piętra patrzy na wariata: 

Spójrz, mój bracie biedny na smutnego brata.

 

Kędy nas zaniosło? Gdzieśmy się zgubili, 

Światu ogromnemu obcy i niemili?

 

Pan z pierwszego piętra, brat twój opętańczy

Głową rozpaloną po wszechświecie tańczy.

 

Pan z pierwszego piętra wyrósł na poetę: 

Serce swe, jak grosik, zawinie w gazetę –

 

I przez okno rzuci, żeby się rozbiło, 

Żebyś  je podeptał, żeby go nie było!

 

I pójdziemy potem każdy w swoją stronę 

Na wędrówki nasze smutne i szalone.

 

Nie znajdziemy nigdy ciszy i przystani, 

Żydzi śpiewający, Żydzi obląkani.