Wybrzeża pełne ciszy

Dalekie wybrzeża ciszy zaczynają się tuż za progiem.

Nie pofruniesz tamtędy, jak ptak.

Musisz stanąć i patrzeć coraz głębiej i głębiej,

aż nie zdołasz już odchylić duszy od dna.

 

Tam już spojrzeń żadna zieleń nie nasyci,

nie powrócą oczy uwięzione.

Myślałeś, że cię życie ukryje przed tamtym Życiem

W głębiny przechylonym.

 

Z nurtu tego- to wiedz, że nie ma powrotu.

Objęty tajemniczym pięknem  wieczności.

Trwać i trwać. Nie przerywać odlotów

cieniom, tylko trwać

Coraz jaśniej i prościej.

 

Tymczasem wciąż ustępujesz przed Kimś, co stamtąd nadchodzi

zamykając za sobą cicho drzwi izdebki maleńkiej-

a idąc krok łagodzi

– i tą ciszą trafia najgłębiej