J.D.

Z polskich kłosów wiatr zebrał ów wszystek, pył złoty, 

Co świeci skier blaskami w warkoczy Twych wianku. 

Z polskich łanów w Twą duszę wiatr zwiał o poranku 

Wszystką nieba słoneczność i wszystkie tęsknoty. 

 

Więc dusza ci się w dziwne powiichrzyła loty 

I ze swych prostych, a polnych, zbłąkawszy się szlaków, 

Leci czasem samotna, na kształt rannych ptaków, 

Nie wiedząc, gdzie tułacze rozpiąć swe namioty! 

 

Leci w dziwną krainę, a raczej w cmentarze – 

Lecz tam żywym przystępu bronią duchów straże, 

A kto wchodzi, ten w progu złotą młodość grzebie, 

 

By potem zmartwychwstawszy po wielkim pogrzebie, 

Z pielgrzymich swych sandałów pył otrząsnąć ziemi – 

I gonić wizje złote skrzydły słonecznemi.