Kasztelanki

Sam rozplatał jej ramion mdłejące okowy… 

Raz jeszcze kornie czołem do stóp jej uderzy – 

I poszedł!… Wciągnął w piersi zapach jodeł świeży 

I słuchał, jak jej płaczem szumiał las jodłowy. 

 

Od ust jej się oderwał i na bój krzyżowy, 

Na bój święty pod znakiem Gotfryda pobieży, 

A z nim razem frankońskich idzie kwiat rycerzy 

I wieją białe płaszcze i krzyż Chrystusowy. 

 

I znikli,.. a źrenice jej zaległy mroki… 

Poprzez straszne te mroki widm pełznie gromada… 

Do ich dłoni przylgnęła głowa trupia, blada – 

 

Głowa dzisiaj pieszczona – śród krwawej posoki. 

I widm, jak ją niosą – jak się ku niej zbliża 

W zwojach płaszcza białego, gdzie widny znak krzyża. 

 

II 

Leżała krzyżem… Ave! Ave Chrystel 

O, miej Ty litość! – Przez witraże w górze 

Lecą słoneczne i szkarłatne róże, 

Po włosiennicy pełzną skry świetliste… 

 

Tam wiosna… słońce… a ja mam jak czyste 

Skamienieć lilie, paść jak twe podnóże, 

W krzyż rozesłana na twardym marmurze?… 

Stygmatów twoich wziąść piętno ogniste?… 

 

Chryste!… ja jedną miałam wiosnę złotą 

I wciąż ją widzę – więc oczy skryj dłonią, 

Bo idzie ku mnie z kwiatami i z wonią… 

 

Dymy kadzideł w wieniec mi się plotą – 

Więc dłońmi, Chryste! przesłoń mi tę wiosnę 

I usta jego, drogie i miłosne!…