Wędrowcy

Przez ogród idą pełen cudnych kwiatów,

na piersi twarze zadumane kłonią,

nie upajają się czarowną wonią

ani wieńcami stroją się szkarłatów.

 

Pojmują rozkosz barw i aromatów,

nęci ich ona, lecz nie sięgną po nią;

chwytają ciernie pokrwawioną dłonią

i liczą ślady bolesnych stygmatów.

 

Aż przed bramami stanąwszy ogrodu,

rzekną: “Otośmy, zaufani w Słowie,

drogę żywota przecierpieli całą,

 

wściekłego naszych żądz nie sycąc głodu –

otocz nas nagród obiecanych chwałą

Panie!…” Lecz jeśli nikt im nie odpowie?…