Co dzień kupuję bilet…

Co dzień kupuję bilet na pociąg który nie odejdzie

znużenie łyka dym odjazdów do Palmas

w jesień kurier uderza ze wspomnień w pędzie

w książkę chowam wspomnienia o palmach

Jak kataryniarz z ziemi odległej o wieki

idę z papugą wspomnień w ulice doków

dalej od piekieł

noszę pieśń przemęczoną od kroków

Wracam w ulice wydęte od wiatru: –

manekinom oczy dzwonią z balkonów

obsuwają spojrzenia przez miasto

wolniej dzwonu

Gram: noc wygrywam czując dnia niedopał

twarze na pieśni mojej jak czerwona krecha

I z oczu manekinów zbutwiałe trociny

oknem wyrzucą monety niecierpliwych śmiechów