Magia

Dym układa się w gryfy, postaci i konie

nad rozlewanym ogniem, a on czesząc grzywy

żółtych płomieni woła: “Przez gwiazdy zielone

zaklinam cię, demonie, Aharbalu – przybądź!”

Wtedy przez pustą ramę portretu wychodzi

duch ogromny szeleszcząc od niebieskich iskier

i staje u pułapu jak wstrzymany pocisk

naprężonych obłoków, i unosi wszystkie

rozlane dymy w sobie. Wtedy on zbielały,

porywany przez ciszę, trojony przez cienie,

“Aharbalu – zaklina – przez ten dym stężały,

“Aharbalu – zaklina – przynieś jej wspomnienie!”

Więc w suchym blasku iskier rośnie łuk różowy

piersi wygiętych twardo, ust rozwartych koncha,

podłużne liście powiek. Wtedy z jego głowy

odrzuconej w odległość wypływają oczy

jakby łzy w których widać odwrócony obraz,

coraz mniejszy; i płacze: “O siostro niedobra!”

a już ona jak kamień – rozpuszcza się w nocy.