Mazowsze

1

Mazowsze. Piasek, Wisła i las.

Mazowsze moje. Płasko, daleko –

pod potokami szumiących gwiazd,

pod sosen rzeką.

Jeszcze tu wczoraj słyszałem trzask:

salwa jak poklask wielkiej dłoni.

Był las. Pochłonął znowu las

kaski wysokie, kości i konie.

 

2

Zda mi się, stoi tu jeszcze szereg,

mur granatowy. Strzały jak baty.

Czwartego pułku czapy i gwery

i jak obłoki – dymią armaty.

 

3

Znowu odetchniesz, grzywo zieleni,

piasek przesypie się w misach pól

i usta znowu przylgną do ziemi,

będą całować długi świst kul.

Wisło, pamiętasz? Lesie, w twych kartach

widzę ich, stoją – synowie powstań

w rozdartych bluzach – ziemio uparta –

– jak drzewa prości.

 

4

W sercach rozwianych, z hukiem dwururek

rok sześćdziesiąty trzeci.

Wiatr czas zawiewa. Miłość to? Życie?

Płatki ich oczu? Płatki zamieci?

 

5

Piasku, pamiętasz? Ziemio, pamiętasz?

Rzemień od broni ramię przecinał,

twarze, mundury jak popiół święty.

wnuków pamiętasz? Światła godzinę?

 

6

I byłeś wolny, grobie pokoleń.

Las się zabliźnił i piach przywalił.

pługi szły, drogi w wielkim mozole

zapominały.

 

7

A potem kraju runęło niebo.

Tłumy obdarte z serca i ciała,

i dymi ogniem każdy kęs chleba,

i śmierć się stała.

Piasku, pamiętasz? Krew czarna w supły

związana – ciekła w wielkie mogiły,

jak złe gałęzie wiły się trupy

dzieci – i batów skręcone żyły.

Piasku, po tobie szeptali leżąc,

wracając w ciebie krwi nicią wąską,

dzieci, kobiety, chłopi, żołnierze:

“Polsko, odezwij się, Polsko”.

Piasku, pamiętasz? Wisło, przepłyniesz

szorstkim swym suknem, po płaszczu plemion.

Gdy w boju padnę – o, daj mi imię,

moja ty twarda, żołnierska ziemio.