Modlitwa II

Tak wzrastamy, idziemy przez czas i kochanie.

Bogu nie dowierzamy, ludzie kłamią nam.

Jeszcze rok, jeszcze życie, a co pozostanie,

kiedy u blasku przystaniemy bram?

Nikt z nas nie jest bez winy. Kiedy noc opada,

wasze twarze i moja ociekają krwią

i własne ciało jest jak duszy zdrada,

i nienawistne ćwieki własnych rąk.

I nikt bez zmazy. Czarne czasu koła

jedne w drugie wplecione, czyn pociąga czyn.

I noc. A z nocy tej jak gdyby nikt nie wołał

nawet o łaskę, odpuszczenie win.

O spłyń, aniołem spłyń i od konania

z myślą od głowy odciętą przez bat

oczyść. I przywróć nam moc pokochania,

sosnowy, prosty dom i potok żywych lat.

O ziemio, ziemio moja, powróć w nasze serca

czystym imieniem, rozwiąż skamieniały czas.

Od ciał zabitych, ciał morderców,

od trwogi nocnej oczyść nas.