Noc

Pierś tej nocy odcięta i zamknięta w klatce.

Zewsząd szturmują łóżka wzdymając się, drżąc.

W krzyku wydartym trwodze – o Bogu i Matce –

brodzisz na ukos kaszlu i śmierci – pod prąd.

Tam uwikłani we śnie skaczącym jak rtęć

i odwrócone ściany jak oczy z kamienia.

Godzina po godzinie w trumnę się zamieniam,

która ciała unosi skurczone jak pięść.

A potem jeszcze dalej, aż nad okna brzeg –

– nie uwierzyć: za oknem księżyc mży jak śnieg

na zmniejszone w gorączce ciało.

Nie uwierzyć: w snu zgniłą mżę

smutne rano koci spokl)j mruży.

Śnią się oczy z gorzkich, podłużnych migdałów.