Otwarcie przemian

O świcie widuję ptaki niedorosłe

jak opierzony owoc milczenia.

Kim byłem, że z chmur, wyrosłem?

Kim jestem czerniejąc jak ziemia?

Otwieram się co rok i schodzę w śnieg,

zamykam się co rok i wstaję – drzewo,

żeby przenosić liść na nieba brzeg

i spadać tonem w dół – ulewą.

Otwieram się co rok; zamykam sen do ziemi;

serce obrosłe sierścią owijam w mleczów puch –

i milczę tak, jak milczy zielone jabłko przemian,

milczę jednaki w burzach – w znieruchomieniu – ruch.