Pęd sztachet

Szafirowe loty po skończonej ziemi,

gwiazdy w noc pryskają,

oczy pędem tając

nieskończoną walką biegają za nimi.

Rozcinane cisze skośnym w locie świstem,

Pola nachylone

przed pędem ukłonem,

w biegu posiniałe maki sinokrwiste.

Rozpędzone loty gorejące siłą,

w niebieskawym chwilach

głos się w biegu schyla,

płoty przebiegają rozzębioną piłą.

Niebieskawe chwile, rozpylone pryski,

POSzarpane pola,

kwiaty w czarnych rolach,

miasta wymijane migotliwym błyskiem…