Pieśń wagabundów

Wiedziemy wonny żywot wagabundów

codziennie jasne słowa wdychamy jak opium.

Przestrzeń potrafi wchłonąć nas jedną sekundą

w którą się płynne serca całą wieczność topią

nocami podchodzimy do otwartych okien

wylatujemy w sady kwitnące jak zapach

patrzeć jak senna zieleń ciepłe niebo żłopie

jak cisza dźwięcznym światłem w szyby zacznie kapać.

Potem płyniemy wolno w ciepłych żaglach cieni

we wzdęte morza światła brzęczące jak pszczoły

odrzucające błękit odpływów jak włosy

na białe ciała ławic wolno zbiegłe dołem.

Silni w miękkie dąbrowy wchodzimy jak w szelest.

Przez góry w płynnych dzwonach bielone oddalą

w wysokich zamkach turni przesypiamy otchłań

wtuleni w futro lasu noc jak ogień paląc

i czekamy na porty jak inni na statki

aż staniemy się tacy ot tacy maleńcy

stateczkiem z łup orzecha w zapach wody gładki

popłyniemy daleko do zielonych Indii.