Powieko nieruchoma…

Powieko nieruchoma, ty nieodsłonione

niebo unosisz w sobie, może lej, co zieje.

i w którym gwiazdy są osypem próchna,

pod którym ptaki są martwe nadzieje.

Czym jest wierzyć wiszącym u bramy, gdzie ruchy

są uczynione jak w kamiennym duchu

spoza wrót jaśniejącym? Duch mówi: “Spełnienie”,

a nim poznają, już będą kamieruem, 

 

Aleje chłodne, gdzie wśród żaru zgliszcz

purpurowo barwione posągi czekają.

A przechodzący przed nimi przystając

i patrząc zamieniają ręce swoje w krzyz,

a wzrok w ten żar, co gaśnie, w płomień niewyjaśnień

i z drzewa wiadomości oderwany 1iść.

Trwogo, ty mnie tam nie zatrzymuj, nie wiedż,

gdzie z odblasku powstają zjawiska na niebie,

gdzie duchy mają twarze jak ludzkic i skrzydła

i gdzie konie serafów spętane w wędzidła

mają tętent. W tym trwaniu tak się nie odbija

głos o czyny – bo tętnić to znaczy zabijać,

bo strącać z raju – znaczy mieczem,

a dać dwoistość znaczeń – to dać czyn zaprzeczeń. 

 

Wieki, ileż was jeszcze i ile poza mną

spadających jak deszcze ogniste lub szaty

i mianujące siebie dopełnienia światem,

kiedy narcyz w jeziorze znajdując kształt własny.

jest – przez kształt rozwiązany – od was bardziej

A wy u nieba trwając, odbijając w niebie.

ruch swój ustokrotniony, który kształty grzebie.

Wieki! ja was widziałem i to, co nad wami,

jak wołające w zgiełku wyciągało ramię,

i które trwa, a krzykiem kiedy słuch przebudzi,

wstaje człowiek i rzeźbi w martwym ciele ludzi..

Stają się, przemieniają, otwierają nieba.

Niedostrzegalne gromy uczyniły z burzy

widowisko samotne, podobne do róży,

której płatki spadają jak nieboskłon czasu,

i są przez niestawanie się – na kształt obrazów,

i są przez niestawanie się nad strop błyskawic

łzami szukania i niewiary łzami.