Pożegnanie żałosnego strzelca

Do widzenia…

noc gwiazdami zaorana,

w piersiach naszych eksploduje pusty wieczór,

zbyt jest ciężko łzy przetapiać w męską szorstkość,

zbyt jest ciężko gorzkiej prawdy w ustach nie czuć.

Niebo w błocie zatopione pije ziemię

i zwichrzone, granatowe szarpie drzewa,

to zbyt trudno nigdy szczęścia swego nie mieć

i o szczęściu bohaterstwa swego śpiewać.

Tak daleko, droga ciężka i nabrzmiała,

od łez twardych poorana w długie bruzdy,

tak się idzie, łoskotami szyjąc próżnie,

po kamieniach mgłą opitych, bielą tłustych.

Zbyt daleko są okopy krwią rozpękłe,

myśl na drutach krwawi usta nieszczęśliwe

i bezradnie ciemne noce nawołują.

Zbyt jest trudno wrócić do was młodym, żywym,

zbyt jest trudno…

łatwo zostać bohaterem…

Jakie szczęście, że nie można tego dożyć,

kiedy pomnik ci wystawią, bohaterze,

i morderca na nagrobkach kwiaty złoży.