Psalm 1. O pragnieniu

Ściągnij, Panie mój, żądzę, co mi oczy mruży,

choć je rozpala ciemno i ogniem jak gdyby

nalewa. Cóż mi po niej, kiedym w niej nie żywy,

ale jakby z papieru rozżarzając róże?

Ściągnij, Panie mój, żądzę, która, kiedy konie

lotem obłoki krają, jak mleczność odwieczną,

jest we mnie jak wołanie w grobie – niedorzeczną

jak czarny krzyż, jak kamień i jak ciemny płomień.

Ściągnij, Panie mój, usta, co są poza moim

wołaniem, a wołają obcym niepokojem.

bo kiedy razem z ziemią pługi trupy krają,

jeszcze ze mnie te usta o krzywdzie wołają.

Ściągnij, Panie mój, ręce, co się niebu wznoszą

i jeszcze lotu krzyczą, jeszcze mścić się proszą,

bo kiedy po ciemności błądząc – trupom bluźnią,

jakże mnie, com zrozumiał, zemstę mieć – na próżno?