Sny (II)

Dziewczyna śpiąc odrzuca ręce w górę,

w sąsiedni sen, który się o nią otarł,

a nad nią drżą ciągnące długim sznurem

zjeżone kły – jak ciche myśli kota.

Więc bierze sen i mrucząc wtula usta

w puszystą sierść, przykłada ją do piersi,

aż skośny cień wychodzi nagle z lustra

i sen jak wzrok zachodzi białą śmiercią.

Dziewczyna śniąc nazywa po imieniu

zielony liść i chmury, które płyną,

i skośny cień zamknięty we. wspomnieniu

i budzi się, i nie zna żadnych imion.

A wtedy świt zamyka pusty pokój

jak biały dzwon. Dziewczyna w odrętwieniu

widzi w swych łzach różową krew obłoków

i tropy łap – jak czarnych gwiazd na ziemi.