Zła kołysanka

Jesiennych liści, twoich włosów zapach,

brzęczy trwogi pęknięty zegar.

Od gwiazd wieje chłód, zagasł świecznik lata

i mój żal

czarnym psem co wieczór do rąk ci przybiega.

Czy umiesz zasnąć? Płacz umarłej olchy

długo wyje po nocy – kopule echa.

Płyniemy, nie ma portów, nie ma dla nas kolchid,

wiesz: smutek – zaczajony patrol – tylko czeka.

Dobry smok w bajce, teraz jest sen zastygły,

sen upiorów – upływa nocy pomnik niebosiężny.

Tylko krzyk widma, które chłop nabił na widły,

tylko krzyk kotów duszonych przez księżyc.

Czy umiesz zasnąć? Dziś obłąkany poeta

powiesił się w czarnym krzyku zamiejskich sosen,

a trupa kukły woskowej przy wiatru fletach

deszcz po ulicach długo ciągnął za włosy.

Śpij,

przecież cicho.

Noc urasta deszczowa na szybach

i wiatr ślepy jak ja przed domem przyklęka.

Kto nam ten czas wolny od trwogi wydarł –

maleńka?