Czarna godzina

Zbudzone z snów, wśród chmurnej czoła niepogody, 

Myśli me w głębie schodzą jak kamienne schody… 

Ach, wiem… Wielu umarłych było w moim domu, 

Lecz ich kazałem nocą wynieść po kryjomu… 

 

A rano tłumy bladych ludzi były u mnie. 

Krzycząc kazali płakać mi po każdej trumnie, 

A kiedym gorzko płakał, płakali nade mną 

I zatrzasnąwszy wrota odeszli w noc ciemną… 

 

Chodź, duszo z tego domu za ową czeredą… 

Krzyż biały ktoś nakreślił na czarnych drzwiach kredą… 

Patrz… Żałobną chorągiew zatknięto na dachu, 

Kruki spłoszone z drzew się porwały w przestrachu… 

 

Nie patrz tak w okna domu z rozpaczy bezsiłą… 

Zbyt wiele się tam śniło, o, Boże, jak śniło! 

Chodźmy stąd, a nie mówmy o trupów pogrzebie… 

O, duszo ma, z nas dwojga ktoś przeżył dziś siebie…