Preludium

Nie kocham jeszcze, a już mi jest drogi, 

Nie kocham jeszcze, a już drżę i płonę 

I duszę pełną o niego mam trwogi 

I myśli moje już tam, w jego progi 

Lecą stęsknione… 

I ponad dachem jego się trzepocą 

Miesięczną nocą… 

 

Nie kocham jeszcze, a ranki już moje 

O snach mych dziwnie wstają zadumane, 

Już chodzą za mną jakieś niepokoje, 

Już czegoś pragnę i czegoś się boję 

W noce niespane… 

I już na ustach noszę ślad płomienia 

Jego imienia. 

 

Nie kocham jeszcze, a już mi się zdaje, 

że nam gdzieś lecieć, rozpłynąć sie trzeba, 

W jakieś czarowne dziedziny i kraje… 

Już mi się marzą słowicze wyraje 

Do tego nieba, 

Które gdzieś czeka, aż nas ukołysze 

W błękitną ciszę.