Tęczowy duszek

Kiedy czytam w mym ogródku,

Kiedy szemrzą trawy, drzewa,

Wtedy słyszę – po cichutku

Coś w gęstwinie wonnej śpiewa…

Coś ci śpiewa, coś – ci gada,

Brzęczy niby złota pszczoła,

Różne dziwy opowiada,

A kto taki – nie wiem zgoła!

Czasem myślę, że to róża,

Co na krzaku się rozwija,

I oczęta do mnie zmruża…

Czasem myślę – że lilija…

Albo może żuczki złote,

Może muszki i motyle,

Brzęczą w uszko, tak, na psotę,

Gdy zadumam się na chwilę.

I raz tylko mi się zdało,

Że wskroś młodych listków sieci

Widzę postać “duszka” białą,

Jak na skrzydłach ku mnie leci…

Jasność słońca, dźwięk piosenki,

Zapach kwiatów, listków szmery

W tęczę tkały mu sukienki

I skrzydełek jego cztery…

Jak motylek na krzewinie,

Tak nad głową moją siedział…

Myślę, że te wszystkie owe

Dziwy – on mi opowiedział.

O tej pięknej, wielkiej ziemi,

O tych morzach, o tych górach,

O tych orłach, co nad nimi

Do gniazd swoich lecą w chmurach.

O tej czystej serc pogodzie,

Której żaden mrok nie zaćmi,

O miłości i o zgodzie,

I o pracy z ludźmi braćmi.