Antoniemu Słonimskiemu

Cofa się fala,

w dzień mojego życia,

cywilizacji zwyczajem prastarym –

wyciągając postęp,

powracając w przeszłość,

w groźne szaleństwa,

w fanatyczne wiary,

w epokę dawno zamierzchłą…

 

Cofajcież się wszyscy

wraz z wielkim odpływem,

który w pasję, w okrucieństwa

wstecz zmierza!

Ja zostanę –

 

– nikt o mnie nic zapyta –

jak z dna morskiego gwiazda

ramieniem nieżywem

wyraźnie zaryta

w mule wybrzeża –

gwiazda, która świadomie

opuściła fale,

chcąc płynąć naprzód

lub nie płynąć wcale.