Planty

I gdzież jest drugie miasto tak liśćmi pokryte,

Jakby strzechą zielonej wokoło dachówki

Kasztany – pień obok pnia –

Nokturn cienisty za dnia –

Duszno, grząsko…

Pod każdą z ławek srebrna, deszczowa kałuża;

Na ławce – profesor z książką,

Na drugiej – hrabina w pince-nez,

A na trzeciej żydowska dziewczynka, jak róża…

Tyle ich było pięknych. Ach, róże nieszczęsne!