Ptak (II)

Siedzący serdecznie

u drzewa na ręku

rzuca gałąź złotą

i spada półkolem.

 

po czym chodzi grzecznie,

pełen pstrego wdzięku,

po ścieżce piechotą,

jak król z parasolem.

 

Tu gwizdnie, tam stuknie,

obrotnie ciekawy,

smukły jak wrzeciono

i jak owoc gładki. –

 

Wchodzi pod drzew suknie,

w liściaste rękawy,

w falbanę zieloną

między kwiatów płatki.

 

Wesołe stworzenie,

półgłówek bez troski,

czyni gwar ważny

pod spódnicą lipy. –

 

I jest jak westchnienie

i jak uśmiech boski:

“Nie jestem poważny

i lubię dowcipy”.