Zawód

Wykołysałem cię wśród fal

mych snów, jak limbę gdzieś nadwodną,

śniłem cię cichą i pogodną — —

ach, jak mi żal, jak żal…

 

Na zieloności sennych hal,

gdzie wietr błękitne mgły rozpina,

byłas mi, dziewczę, tak jedyna — —

ach, jak mi żal, jak mi żal…

 

Wkoło szumiały smreki w dal

jakimś modleniem cichym, wiecznym —

byłaś mi tam czymś tak słonecznym — —

ach, jak mi żal, jak żal…