Wdowiec

Wziąłem twój ślubny welon,

W pomiętą zwinąłem gazetę –

I było to takie brutalne

Jak ból.

 

A potem pantofle najczulsze,

Łódeczki najmilsze, najdroższe,

 

I w puszce od maggi schowałem kolczyki,

Dwie krople rosy.

 

Nocą podzwaniam tą puszką,

Płaczę nad paczką z welonem,

Kopię w rozpaczy w krzesło

Puste,

Zimne,

Niedobre.

 

Mam jeszcze mydło po tobie,

Którym mydliłaś piersi – 

Włosy mydliłaś gorące,

I nos mydliłaś – i nos.

 

Całuję ten śliski kamyczek,

Pożeram ten śliski kamyczek – 

Na jutro mi już nie starczy,

Mój Boże, i zacznie się głód.