Zaklinanie

Muszę cię mieć. To tak jakbym musiał mieć rym, 

Jak basior na szybie lodowej – przepiórki kulawej czuć trop, 

I gdy cię doczmychnę – bądź studzwonna w tym, 

Jak ja – siekierny, 

W pustce 

Pazerny chłop. 

 

Muszę cię wziąć. Jak pióro biorę w garść, 

Błękitne aż po ażur, dopóki moja dłoń 

Ten świstek zwiewnych lotów nie przemieni w barć, 

A ty – jak pszczoła plastra, 

Niewiestna i żądlasta 

Nie bzykniesz: Boże broń! 

 

Muszę na śmierć. Na leśne prześcieradła 

Rozłożyć złoty lok, 

Jak lnu kwaśne paździerze. 

Matka w zapiecku za piecem pobladła 

I nowy rok 

Na barani skok. 

 

Niech cię wstrzymują aniołowie stróże, 

Wyjdź na podwórze 

W niedopiętej skórze.