Nie więcej

Powinienem powiedzieć kiedyś jak zmieniłem

Opinię o poezji i jak się stało,

Że uważam się dzisaj za jednego z wielu

Kupców i rzemieślników Cestarstwa Japonii

Układających wiersze o kwitnieniu wiśni,

O chryzantemach i pełni księżyca.

 

Gdybym ja mógł weneckie kurtyzany

Opisać, jak w podwórzu witką drażnią pawia

I z tkaniny jedwabnej, z perłowej przepaski

Wyłuskać ociężąłe piersi, czerwonawą

Pręgę na brzuchu od zapięcia sukni,

Tak przynajmniej jak widział szyper galeonów

Przybyłych tego ranka z ładunkiem złota;

I gdybym równocześnie mógł ich biedne kości

Na cmentarzu, gdzie bramę liże tłuste morze,

Zamknąc w słowie mocniejszym niż ostatni grzebień

Który w próchnie pod płytą, sam, czeka na światło.

 

Tobym nie zwątpił. Z opornej materii

Co da się zebrać? Nic, najwyżej piękno.

A wtedy nam wystarczyć muszą kwiaty wiśni

I chryzantemy i pełnia księżyca.