Poprzez uśmiech

do mnie przyjdziesz

przygryzłszy wargi

gdy już spłoniesz

w zielonym ogniu książek

 

moje ręce

przytulą cię

okrytego

kurzem dróg których nie przeszedłeś

 

ciemne tajemnice istnień

wypijesz z moich ust

 

i na moim ramieniu

wyliczysz 

ile jest nieskończoność mnożona przez wieczność

 

liczydłem znakomitym

będą niepoliczone włosy

 

piersi – złote połowy

ziemi która jest twoim domem

i ulice wszechświatów

po których idziesz lekko

moje nogi przed tobą

 

tak będziesz zgarniał wiedzę

nieprzebraną zamkniętą

w rytmie mojej tańczącej krwi