Pijane szaleństwo (II)

Jako rubiny ciężkie – słowa biegną senne…

Żar krwawą mgłę rozwiesił…stopił się w wejrzeniu,

W głębi ócz – myśl zamarła w płomiennym spojrzeniu,

Zciemniały Twoje oczy, szafiry bezcenne,

 

W bezgranicznym, pijanym, brutalnym pragnieniu.

Krew tętni…bije młotem…w podszepty tajemne,

Że obłędom i szałom służą noce ciemne

Ukąpane w rozkoszy…w uściskach pierścieniu…,

 

Kaprys nocy szalonej – melodie wygrywa

W obłędnych oczach Twoich z ciemnego błękitu,

Żar Twoich ust zwycięskich – spragnionych dotyku

 

Dziwnie płomiennym buntem – w jęku wichr się zrywał.

I jako bujnym sokiem winograd wezbrany,

Omdlewasz – swoim własnym szaleństwem pijany…