Warstwy

Z pętli latarń jak wzrok ku tobie oderwać?

Oto miasto umarłe od żalu.

Ulicą przechodzi ślepy pies dozorcy,

a różowe suknie wracają z balów.

Lokomotywy jesienią żółkną i sypią liście.

Po szynach zardzewiałych jaki pociąg odejdzie?

Oto mali chłopcy przynieśli nóż i słońce maszyniście,

a pusta drezyna brzęcząc odjeżdża bezludna

i w pędzie

obrywa sczerwieniały liść – semafor.

Z szynku poeta wychodzi niosąc kota zabitego przez pijanych.

Kobiety są obce, obce jak stare fotografie ciotek.

Omijam zmierzch, idę po ciebie w małą zmyśloną uliczkę,

gdzie klon jesienny opada najprawdziwszy[m] złotem.