Pan Tadeusz

INWOKACJA 

 

O czymże dumać na paryskim bruku? 

Siędę, napiszę jaką rzecz do druku, 

Niedługą wszakże, gdyż szkolne reformy 

Nie preferują zbyt rozwlekłej formy. 

Oto – na dowód – list najświeższej daty 

Z podpisem Pani Minister Oświaty: 

” – Panie Mickiewicz, ogromnie mię wzrusza 

Epicki patos “Pana Tadeusza”, 

Nie mam też żadnych uwag co do treści, 

Lecz w gabarytach szkolnych się nie mieści,

Bo polska młodzież, chociaż nader bystra, 

Dźwigając nadmiar wiedzy w swych tornistrach 

Nie zdąży nawet poznać Mistrza Jana 

Dobraczyńskiego, cóż dopiero Pana? 

Chcąc przeto zyskać u nas popyt szerszy, 

Skróć każdą księgę gdzieś do ośmiu wierszy, 

Piętnując przytem alkoholizm szlachty 

I prozachodnie, niezdrowe konszachty…” 

Do ośmiu wierszy… zabieg dość ponury… 

Lecz mamże wypaść z ram literatury? 

Nigdy! Doczekać muszę takiej chwili 

By te komiksy pod strzechy trafili!

 

KSIĘGA I: Gospodarstwo

 

Cichy wieczór na Litwie, owczarz owce maca

A Tadeusz po studiach do domu powraca

Chce usprawnić rolnictwo, do pracy aż wzdycha

Ale Wojski natychmiast daje mu kielicha

Pod wpływem alkoholu Tadzio czując Wenę

Podrywa własną ciocię, starą Telimenę

A Asesor z Rejentem kłócą się przy wódce

Wreszcie wszyscy posnęli. Dalszy ciąg już wkrótce.

 

KSIĘGA II: Zamek

 

Pośród krat, baszt i różnych innych dupereli

Siedzi Hrabia po mieczu, pochwie i kądzieli

Zaś Gerwazy oparty na swym Scyzoryku

Opowiada mu serial o starym Stolniku

Co Jackowi Soplicy nie chciał dać swej córki

Więc tamten go – i słusznie – uwalił z dwururki

Hrabia pije z Gerwazym i zemstę przysięga

Zaś Woźny pędzi bimber. Tu kończy się księga.

 

KSIĘGA III: Umizgi

 

Wszyscy idą na grzyby. Wybucha panika

Bo krótkowzroczny Sędzia zeżarł sromotnika

Szczęściem kapitan Ryków co tam był akurat

Wrzasnął : “Wy jemu dajtie skorje dienaturat.

Na truciznu – trucizna.” Sędzia chwycił flaszkę,

Ucałował odbitą na niej trupią czaszkę

Wypił, huknął jak wszystkie pułki artylerii

I wyzdrowiał. Niestety, koniec trzeciej serii.

 

KSIĘGA IV: Dyplomatyka i Łowy

 

Lud prosty w wiejskiej karczmie szykuje powstanie

Zaś Hrabia z Tadeuszem robią polowanie

Lecz że obaj pijani kiepsko im się wiedzie

I każdy zamiast jednego widzi dwa niedźwiedzie

Aż dopiero ksiądz Robak wybiegłszy zza krzaka

Wygrzmocił misia pałą jak Ryndszus Polaka

Pałą ? – zdziwił się Wojski – A gdzie ksiądz ją znalazł?

Dał mi ją przeor Kiszczak. Dalszy ciąg już zaraz.

 

KSIĘGA V: Kłótnia

 

Asesor pił Jarzębiak, Rejent ćpał Wiśniówkę

Jankiel z Woźnym Protazym chlali Pejsachówkę

Telimena Vistulę obciągała bratu

Gdy Klucznik wleciał z okrzykiem : Biorą do Senatu!

Zaraz tam pogonili wypluwając płuca

Płócienniczak, Gargamel, brat Glempa i Guca

Z tym, że jakoś do Izby Wyższej nie trafili

Więc są w izbie wytrzeźwień. Dalszy ciąg po chwili.

 

KSIĘGA VI: Zaścianek

 

Słynie szeroko w Litwie Dobrzyński Zaścianek

Spożyciem alkoholu, ilością skrobanek

Pieśniami, które nuci lud prostolinijny

Czasem jakaś głodówka, strajk protestacyjny

Lud przyciśnięty nędzą, szlachcic mazowiecki

Za kilka marek pacierz odmawia niemiecki

Zaś miejscowej starszyźnie profesor Wisłocka

Doradza, jak dać dupy. Teraz dobranocka.

 

KSIĘGA VI: Zaścianek wersja II

 

Sędzia razem z Protazym knują za kominem, 

Potem z księdzem Robakiem knują, Bernardynem, 

Zaś w Dobrzyńskim Zaścianku dzielnej szlachty wiele 

Knuje z Maciejem, zwanym “Kurkiem na kościele”. 

Tadeusz słuchał, patrzył, wreszcie spytał: – Wuju, 

Dlaczego wszędzie słychać “knuju knuju knuju….”? 

– Ty też knuj… – mruknął Sędzia, więc Tadeusz w nerwach 

Zaczął knuć Pannę Zosię. Koniec księgi – przerwa.

 

KSIĘGA VI: Zaścianek wersja III

 

W Zaścianku dziś wybory, więc głosuje wiara:

Ten chce Napoleona, a ów obstawia cara.

Wreszcie podsumowano wszystkie elementy:

Napoleon – dziewięćdziesiąt, car ma dwa procenty.

A więc car, co jest jasne nawet niemowlęciu,

Ma większość: sześćdziesiąt pięc do trzydziestu pięciu.

Kto tego nie zrozumiał, ten jest kawał ścierwa,

Oj, będzie z tego draka – przedtem krótka przerwa.

 

KSIĘGA VII: Rada

 

Szlachta radzi jakby tu pozbyć się Moskali

Nadjeżdża pędem Hrabia, strasznie konia wali

Wiezie wieść, że jak słychać z plotek i przecieków

Ksiądz Jankowski masowo nawraca Ubeków

Jezu! – krzyknął ksiądz Robak – To dopiero kino!

To przez to pół kościoła mam zapchane gliną!

Wzburzona tym niechlujstwem szlachty cała zgraja

Wyrusza na Soplicę. Teraz będą jaja.

 

KSIĘGA VII: Rada wersja II

 

Szlachta radzi, jak by tu pozbyć się Moskali, 

Nadjeżdża pędem Hrabia, strasznie konia wali, 

Wiezie wieść, że krajowa lista się zesrała, 

Wszedł tylko Kozakiewicz, bo pokazał wała.

(Chwileczkę – rzekł Asesor. Nabrać się nie damy

To nie ten Kozakiewicz!- Ale wał ten samy!!!) [1] 

A tymczasem Rózeczka kłóci się z Konewką,

Gerwazy z Kropicielem a Jankiel z Brzytewką, 

Wreszcie zamiast na wroga, cała owa zgraja 

Wyrusza na Soplicę. Teraz będą jaja!

 

KSIĘGA VIII: Zajazd

 

Podkomorzy miał właśnie obalić Pershinga

Gdy wleciał cwałem Hrabia, w dłoni lśni mu klinga

Za nim szlachta szturmuje dwór, kuchnie, piwnice

Gerwazy lewą dłonią pochwycił Soplicę

I z okrzykiem Soplico! Giń kanalio chytra!

Odbiwszy główkę wypił Soplicy pół litra

Ale zaraz uczciwie wszystko zwrócił z pluskiem

Padł i zasnął. W następnej księdze przyjdą Ruskie.

 

KSIĘGA IX: Bitwa

 

Szlachta związana w pęczki leży chłop przy chłopie

Patrząc, jak brzydki Moskal polską wódkę żłopie

Major Płut Telimenę już dosiadał gwałtem

Gdy kwestarz Robak wjechał swoim starym autem

I wykrzyknął basem: “Zciągnąć z niej tę carską glizdę!”

Za późno! Płut wystrzelił. Salwa poszła w izbę

A cała rota jegrów poszła spać do piachu

W następnej księdze nasi będą wiać na Zachód.

 

KSIĘGA IX: Bitwa wersja II [1]

 

Szlachta związana w pęczki leży chłop przy chłopie

Patrząc, jak brzydki Moskal polską wódkę żłopie

Major Płut Telimenę już dosiadał gwałtem

Gdy kwestarz Robak wjechał swoim starym autem

I kaznodziejskim basem ryknął ” Won od dupy!!”

Za późno, Płut wystrzelił. Sypnęły się trupy

A cała rota jegrów poszła spać do piachu

W następnej księdze nasi będą wiać na Zachód.

 

KSIĘGA X: Emigracja

 

Nazajutrz wszyscy zbiegli do Napoleona

Tylko ksiądz Robak nie mógł, bo akurat kona

Kona, kona, aż zgłodnał. Zerwał jabłko z krzaka

Nadgryzł je i w środku też ujrzał robaka

Cześć kuzynie – rzekł robak. Ksiądz zasłonił lica

I wyszeptał Spierdalaj, jam Jacek Soplica

“Wiedziałem – mruknął Sędzia – już od pierwszych kartek”

Koniec księgi. W następnej wkroczy Bonaparte.

 

KSIĘGA XI: 1812

 

O roku ów! Kto cię widział na Litwie i w Rusi

Ten wiedział, że ten burdel źle się skończyć musi

Tłok, że nie ma na czym usiąść, co najwyżej w kucki

Poniatowski, Dąbrowski, Wałęsa, Piłsudski

Jankiel miast poloneza majofesa grzmoci

Zosia płacze, bo Tadzia złapała na cioci

A z RFN-u już wraca stara wołowina

Co ją kiedyś skradł Hitler. Łoj, zbliża się finał!

 

KSIĘGA XI: 1812 wersja II [1]

 

O roku ów! Kto cię widział na Litwie i w Rusi

Ten wiedział, że ten burdel źle się skończyć musi

Tłok, że nie ma na czym usiąść, co najwyżej w kucki

Poniatowski, Dąbrowski, Wałęsa, Piłsudski

Jankiel miast poloneza majofesa grzmoci

Zosia płacze, bo Tadzia złapała na cioci

A naród skreśla wszystkich od dołu do góry

I tak się wepchną jutro podczas drugiej tury.

 

KSIĘGA XI: 1812 wersja II

 

O roku ów! Kto widział cię na Litwie i Rusi,

Ten wiedział, że ten burdel źle się skończyć musi! 

Tłok, nie ma na czym usiąść (co najwyżej w kucki), 

Poniatowski, Dąbrowski, bodajże Piłsudski, 

Jankiel miast Poloneza, majufesa grzmoci, 

Zosia płacze, bo Tadzia złapała na Cioci 

A uwłaszczone chłopstwo wyrywa do miasta 

I tworzy proletariat … Wnet księga dwunasta.

 

KSIĘGA XII: Kochajmy się!

 

Pije szlachta przy Wiejskiej ulicy skupiona

Zdrowie Sędziego, Zosi i Napoleona

Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat wszystkie Stany!

I prezydent tych Stanów, pan Clinton kochany

Nikt nie chodzi do pracy, wszędzie dzwony dzwonią

Towarzysze pancerni do spowiedzi gonią

Bonaparte ocipiał i na Moskwę rusza

No, tu na szczęście koniec Pana Tadeusza.

 

KSIĘGA XII: Kochajmy się! wersja II

 

Szlachta pije jak zwykle i wiwaty wznosi 

Napoleona, Wodzów, Tadeusza, Zosi, 

Zaproszonych, jak również nieproszonych gości, 

Mniejszości narodowych, milczącej większości, 

Wiwat nasza Reforma, wiwat PRON kochany, 

Wiwat Sejm, wiwat Naród, potępiamy Stany, 

Wyrównać stary Portfel, Hu – Ha, hulaj dusza…! 

… koniec dwunastej księgi “Pana Tadeusza”.

 

KSIĘGA XIII: Geopolityka

 

Już się przed Litwą przyszłość rysowała lepsza

Gdy nagle krzyk się podniósł : “Napoleon spieprza!”

Faktycznie, cesarz nawiał w kapciach i w negliżu

“Aj, waj – zmartwił się Jankiel – uciekł do Paryżu”

W tejże chwili od wschodu wśród gromkich okrzyków

W kufajce i walonkach wszedł kapitan Ryków

I rzekł patrząc życzliwie na szlachtę struchlałą :

“Nu, wot my znowuż razem” I tak już zostało.