Z pokładu Marguerity

Cokolwiek słońca w żaglach się prześwieca,

Omuska maszty lub na fale spryska:

Mgły nikną niby zasłona kobieca,

Obłoki widać za nią jak zwaliska!

 

“Czemu zwaliska? i czemu zasłona?

Czemu niewieścia?…” – krytyk niech już pyta,

I niech oskarżą muzę, ze zmącona

W harmonii pojęć swoich ta kobieta –

 

Ja – nie wiem… widzę i rzecz kreślę smutno,

Jakbym był jednym z ciągnących żurawi,

Co cień swój wiodą przez masztowe płótno,

Nie myśląc, czy stąd obraz się zostawi!…

 

Ja nie wiem… końca, nigdy nie wiem może,

lecz…

(tu mi przerwał sternik)

… szczęść wam, Boże…