Drzewa

Drzewa – to chmur zgęszczenia,

pod nimi dzwoni ziemia,

nad nimi rwą wezbrane

planety z brązu lane.

Lasy – smutku zielone

serca w szmer przemienione,

pod nimi piły lament

białymi jęczy kłami.

Drzewa bawoły złote

dymiły rudym potem,

z pomrukiem ciała kładły

ku ziemi, aż upadły.

Drwale w śmiechu sypali

zęby jak sznur korali.

To piłą – ciszy przytną,

to śmiechu białą brzytwą.

Liście jak oczy wydrą

lśniące zieloną krzywdą,

to korę ciemną z ciała,

aż tryśnie krew dojrzała.

A nocą w sen zagięci –

– w warczący wir pamięci

zobaczą drwale w lęku,

przykuci nocy ręką,

idące na nich prosto

topory sosen ostre.