jestem zapięty
cierpką agrafką
nie mam ust
w sztywnym prześcieradle
przedmiot z krzyczącą nogą
pięć palców
pod windą
rzucony na łup
– nie chcę –
kopię
kopię uparte drzwi
nasłuchuję cierpliwego skowytu
czekam
zgięty nade mną
wczoraj
wszeptywał mi wielką prawdę
o zielonym niebie
o tańczących aniołach
opłatek wiary był tak okrągły
że mi utkwił w gardle
zjechałem w dół
kopię
kopię umarłe drzwi
chcę wjechać windą
na najwyższe piętro nieba