Fraszki nieprzyzwoite

O Kachnie

Kachna się każe w łażni przypatrować,

Jeślibych ją chciał nago wymalować;

A ja powiadam: gdzie nas dwoje siędzie,

Tam pewna łaźnia, mówię, łaźnia będzie.

 

O proporcyjej

Atoli patrząc na swe jajca silne,

Myśliłem rzeczy moim zdaniem pilne:

Jeśli mię chce mieć szczęście w tym nierządzie,

Niech mi da wedle proporcyjej mądzie.

 

Na poduszkę

Szlachetne płótno, na którym leżało

Owo tak piękne w oczu moich ciało,

Przecz tego smutny u Fortuny sobie

Zjednać nie mogę, aby głowie obie

Pospołu na tym wdzięcznym mchu leżały.

A zobopólnych rozmów używały?

Więcej nie śmiem rzec, bo i tak się boję,

Że z tych słów Zazdrość myśl rozumie moję.

 

Do dziewki

Nie uciekaj przede mną, dziewko urodziwa,

Z twoją rumianą twarzą moja broda siwa

Zgodzi się znamienicie: patrz gdy wieniec wiją,

Że pospolicie sadzą przy różej leliją.

Nie uciekaj przede mną dziewko urodziwa,

Serceć jeszcze niestare, chocia broda siwa.

 

O chłopcu

Pan sobie kazał przywieść białogłowę,

Aby z nią mógł mieć tajemną rozmowe.

Czekawszy chłopca dobrze długą chwilę,

Tak zeby drugi uszedł był i milę,

Pojźrzy pod okno, a ci sobie radzi!

I rzecze z góry do onej czeladzi:

“Po diable, synku, folgujesz tej paniej:

Jam kazał przywieść, a ty jedziesz na niej”.

 

Do paniej

Slyszcie, pani! Te fraszki, co teraz czytacie,

Jeśli podlejsze waszych jeszcze nie wygracie.

Mam ja drugie, co je rad na sztych puszczę z wami,

A moim być na wierzchu, to ujrzycie sami.

 

O Jędrzeju

Z sercam się roześmiał Jędrzeja słuchając,

Kiedy do domu przyszedł narzekając:

“A kat jej prosi, by się ku mnie miała,

Teraz się, małpa, z podchłopia wyrwała”.

 

O łaziebnikach

Łaziebnicy a kurwy jednym kształtem żyją,

W tejże wannie i złego i dobrego myją.

 

Na matematyka

Ziemię pomierzył i głębokie morze,

Wie, jako wstają i zachodzą zorze;

Wiatrom rozumie, praktykuje komu,

A sam nie widzi, że ma kurwę w domu.

 

Do Bartosza

Bartoszu łysy, a z hiszpańską brodą.

Godzien by łaski za swoją urodą;

Ale panienki na cię niełaskawy,

Tak powiadajż, żeś nogieć wąchawy;

Co jeśli tak jest, szkodać i urody,

I tej łysiny, i tej czystej brody.

 

O swoich rymiech

Ja inaczej nie piszę, jeno jako żyję,

Pijane moje rymy, bo i sam rad piję,

Nie mierzi mię biesiada, nie mierżą mię żarty,

Podczas i czepiec; więc też pełne tego karty.

Co po sykofancyjej? – Chcesz mię miary w życiu

Nauczyć, a sam, księże, nosisz diabła w kryciu.

 

Do doktora

Nie trzeba mi się wiele dowiadować,

Kędy ty chodzisz, doktorze, miłować,

Bo która z tobą wieczór pobłaznuje,

Każda nazajutrz piżmem zalatuje.

Na nieodpowiednią

Odmów, jeślić nie po myśli; daj, maszli dać wola;

Słuchając słów niepotrzebnych aż mię uszy bolą.

 

Do Wojtka

I owszem, miły Wojtku, zjednaj się z tą panią,

Niech nie woła za tobą ani też ty za nią!

Chwalę cię, że tam w sercu nie chcesz nic zostawić,

Ale zaraz przyjaźni skutkiem chcesz poprawić.

Idź co rychlej, boć wieczór, a tego jednania,

Ile po rzeczy baczę, będzie do świtania.

 

Do Petryła

Dawnoć nie stoi owa rzecz, Petryło,

A przedsięćigrać z niewiastami miło.

Wyjadłeś wszytki recepty z apteki

Dla tej ociętnej i niestałej deki.

Wielka część ludzi nie będzie wierzyła

Że co nie stojąc – przedsię stoi siła.

 

Gadka

Jest źwierzę o jednym oku,

Które zawżdy stoi w kroku;

Ślepym bełtem w nie strzelają,

A na oko ugadzają.

Głos jego by piorunowy,

A zalot nieprawie zdrowy.

 

Do fraszek

Fraszki, za wszeteczne was ludzie poczytają

I dlatego was pewnie uwałaszyć mają.

A ja tak upominam: Nie mówcie plugawie,

Byście potem nie były z wałachy na trawie;

Ale mówcie przykładem mego Mikołajca:

“Co to niesiesz?” – “Gospodze, z odpuszczeniem: jajca.”