Jesienią

Jak gwiazdy spadłe na czarne zagony 

Jaśnieją sterty pszenne i żytniane, 

A czoła w mleczną owinął im pianę 

Pajęczych przędziw łańcuch wysrebrzony. 

 

Z ognisk pastuszych bije blask czerwony, 

Złocą się iskry przez dymy przesiane 

I słychać głosy tęskne, rozśpiewane, 

Rusińskich dumek rozełkane tony. 

 

I cisza znowu. Chłopskie wierzby siwe 

Opadłym liściem mącą wodę w stawie. 

Słychac ciągnące odlotne żurawie, 

 

Białe przędziwa gdzieś lecą przez niwę, 

Białe przędziwa płyną… wiatr je mota 

I płynie z stepów bezdenna tęsknota!