Wieczory (2)

Nie wystarczy nas na to milczenie

i płacz za umarłym czasem.

Rosną na ścianie, w ogień schodzą cienie.

Obce przeszły, zostały nasze.

Jak zwierzęta łaskawe u ognia mrucząc

otulą nas w futro, nim je wchłonie

noc wargami spalona i sen,

nim ich nie zdejmą nagie dlonie.

I zamyślenie tylko jest, a łez

nie będzie, nim się nie odnowi

w ruinach kwiat, a w ciele człowiek

i pod stopami śniegu chrzęst.