Podczas burzy

Wciągam wicher jak rumak, gdy na step wybieży,

wicher od Tatr wiejący, bystry, ostry, świeży – –

zda mi się, że potargam wszystkie ziemskie sidła,

że mi u ramion rosną długie orle skrzydła

i poniosą mię w przestwór… Słońce się zachmurza,

śmignął z chmur wąż płomienny, zahuczała burza,

wodospadem deszcz lunął. W tym olbrzymim szturmie

wichru, deszczu, piorunów: duszy mej muzyka-

budzi się – głos w niej zagrzmiał jak w wojennej surmie,

melodia ją napełnia szalona i dzika,

a skrzydła orle, co mi u ramion wyrosły,

w niszczących potęg chaos duszę mą poniosły.