Przewodnicy

Zebrali się przewodnicy 

Na brzysku, nad Morskim Okiem, 

Z północka zebrali się razem 

W gospodzie starej Burowej. 

 

Był między nimi Wojtek Rój 

Z wielkim koralem pod brodą, 

Niedźwiedź, co ponoć się wyrwał 

Z oklepców puszcz Podkrywańskich. 

 

Był Szymek Tatar, prawdziwy, 

Wspaniały wojewoda, 

Który z starego wyskoczył obrazu, 

Aby się przebrać za chłopa. 

 

Na giętkie nogi wdział portki 

I kosę chwycił do ręki, 

I poszedł kosić owse 

Na Gronkach, obok Skibówek. 

 

A przed żniwami, lub po nich, 

Gdy ziarno schował w sąsieki, 

Wyruszał z ceprami w drogę 

Na jasną węgierską stronę. 

 

Nawet miedziany Sabała 

Hipnął ze swego siedliska 

Pod piersią Chałubińskiego 

I przywlókł się między swoich. 

 

Weszła do izby Burowa 

Z fajeczką w bezzębnych uściech 

Butelkę stawiła na stole 

I z szkła rżniętego kieliszek: 

 

“Wszyscyśmy bracia rodzeni, 

Dzieci jednego Boga, 

Więc pijmy z jednego kieliszka, 

Nie chłopom pić po ślachecku.” 

 

Nadszedł i Klimek Bachleda 

Z ciupagą i pękiem lin, 

Łokciami się oparł na stole 

I na Burowa zawołał:

.

“Dalejże, Pani Burowa, 

Postawcie świeżą butelkę! 

Tyle widzicie chłopa, 

A tak się mało troskacie!” 

 

Obudził się z drzemki siarczystej 

I Jan Gąsienica Daniel, 

Pogładził wąs i tak rzeknie, 

Zwrócony do Bachledy: 

 

“Kiej diabła! – zawołał, w stół waląc 

Jan Gąsienica Daniel – 

Przyszliście tu sami umarli, 

Szczególne zbiegowisko!

.

Hej, bracie Klimek, zapewne 

Przyszliście dzisiaj po mnie, 

Aby mnie przeprowadzić 

Do schroni przy starej Polanie. 

 

I owszem, pójdziemy z muzyką, 

Jest i Sabała z nami, 

Zakwili nam zbójnickiego 

Na swych gęśliczkach miedzianych.” 

 

Rozejrzał się po izbie 

Jan Gąsienica Daniel: 

Nie było ci w niej nikogo, 

Sam tylko jeden, zbudzony, 

Przy pustym siedział stole. 

 

Zerwał się z miejsca i poszedł 

Swoich obudzić ceprów, 

Ażeby z nimi co tchu 

W ostatnią wyruszyć drogę.