Serce

Chciałbym głaskać mą dłonią te kłosy,

co teraz w polu rosną,

chciałbym głaskać te światła na wodzie,

co świecą rano z wiosną.

 

Chciałbym głaskać te blaski słoneczne,

co się na trawie błyszczą,

wonie, co się mętne z mchów podnoszą

i w leśnych igłach czyszczą,

 

aby lecieć jasne, jak dźwięk skrzydeł

pszczoły, kwiaty pijącej,

gdy się wzbije w powietrze przejrzyste,

w błękit migotlejący.

 

Chciałbym głaskać mą dłonią pieszczącą

lipowych liści szmery

i miesiąca spływ nad jezior tonią,

to echo atmosfery.

 

Chciałbym głaskać poszept, który w nocy

płynie przez wschodnią stronę – –

a pod dłonią mam śpiącego dziecka

włoseczki upieszczone.