Stokrótki

Miło po listku rwać niepełną stokroć

I rozkochanych słów różaniec cedzić,

Miło przy ludziach było raz powiedziéć,

Że się kochamy, i mówić po stokroć.

 

Miło zabłądzić pod lipowe cienie

Z kwiatkami w ręku – i patrząc ukradkiem,

Wzajemnie mówić obrywanym kwiatkiem:

Kochasz!… i pani kochasz mnie szalenie…

 

Gdy nas różowa poróżniała sprzeczka,

A zgody ciągłe zabraniały świadki,

Pamiętasz, luba, jak te białe kwiatki,

Jeden mówił: nie – a drugi: troszeczka.

 

Dzisiaj samotny – dzisiaj bez nadziei

Błądząc po skałach… wszystkie moje smutki

Zbiegły się razem do białej stokrotki,

Co była siostrą stokrotek w alei.

 

Rwałem ją… listki leciały w błękicie

Aż na jezioro, ze skały, gdziem siedział,

I wiesz, co listek ostatni powiedział?

Luba, że jeszcze kochasz mnie nad życie.