Brzemienna w obłęd pragnień schodzi noc gorąca,
Purpurowe opaski rzucając na skronie,
Rażone krwawą strzałą – ciało moje płonie,
I rozszalałe struny żądzy swej potrąca.
Godziny jako kwiaty mdleją na mym łonie,
W nadaremnym czekaniu. Jak żagiew płonąca
Nocna zjawa nadchodzi… otom jest pragnąca
Mdleję w głodnej tęsknocie… i wyciągam dłonie….
Nocy! Pragnieniem poisz! Udręką bez granic!
Przepychem jasnowidzeń i pustką i głuszą,
Och! Goreję samotna… nie dręcz mnie katuszą!
Och! Pieszczoty jedynej! Nie oddam jej za nic!
Uścisku stalowego i snu o kochaniu!…
Oddaję ciało moje w niewolnym poddaniu….