Przyjaciołom

Obeznani w przestrzeniach

od ziemi do gwiazd,

gubimy się w przestrzeni

od ziemi do głowy.

 

Jest międzyplanetarne

od żalu do łzy.

W drodze z fałszu ku prawdzie

przestajesz być młody.

 

Śmieszą nas odrzutowce,

ta szczelina ciszy

między lotem a głosem

– jako rekord świata.

 

Były szybsze odloty.

Ich spóźniony głos

wyszarpuje nas ze snu

dopiero po latach.

 

Rozlega się wołanie:

Jesteśmy niewinni!

Kto to woła? Biegniemy,

okna otwieramy.

 

Głos urywa się nagle.

Za oknami gwiazdy

spadają, jak po salwie

tynk spada ze ściany.