Z Korei

Wykłuto chłopcu oczy. Wykłuto oczy.

Bo te oczy były gniewne i skośne.

– Niech mu będzie we dnie jak w nocy –

sam pułkownik śmiał się najgłośniej,

sam oprawcy dolara w garść włożył,

potem włosy odgarnął od czoła,

żeby widzieć, jak chłopiec odchodził

rozglądając się rękami dokoła

 

W maju w czterdziestym piątym

nazbyt wcześnie pożegnałam nienawiść

umieszczając ją pośród pamiątek

czasu grozy, gwałtu, niesławy.

Dzisiaj znowu się do niej sposobię.

Jest i będzie mi jej żar potrzebny.

A zawdzięczam ją również i tobie –

pułkowniku, wesołku haniebny.